Dzisiaj o kolejnym z rodziny piaskowych lakierów :). Dość długo podchodziłam do nich jak pies do jeża, myśląc, że taka szorstka faktura będzie we wszystkich przeszkadzać, ścierać się i przyczepiać do ubrań.
Golden Rose jest więc dopiero drugim takim lakierem w mojej kolekcji, ale na pewno nie ostatnim.
Przede wszystkim urzekł mnie kolor (odcień 63). Jest to jasny, chłodny, cukierkowy róż, który na paznokciach prezentuje się tak samo ładnie, jak w buteleczce. Aplikacja jest naprawdę przyjemna - nie robi smug, wysycha dość szybko (przy trzech warstwach ok. 10 minut). Krycie mogłoby być trochę lepsze, ja przy dwóch warstwach widziałam prześwity, ale ponieważ szybko schnie, można mu to wybaczyć.
Całkiem zakochałam się w efekcie po wyschnięciu, kojarzy mi się z posypką na torcie urodzinowym (chyba przez to ciągle mam ochotę na coś słodkiego). Po wyschnięciu staje się matowy, ale nie jest to typowy, "płaski" mat, lakier ma mieniące się, niebieskawo-liliowe drobinki, które lekko opalizują w świetle dziennym.
Trwałość również jest w porządku. Przy mojej nieuwadze (i zniszczonej płytce) pierwsze odpryski zwykle pojawiają się pierwszego/drugiego dnia. On jak na razie trzyma się twardo :)
zdjęcie nie uwidacznia tych mieniących się drobinek, ale uwierzcie - one tam są :)
I ostatnia rzecz, czyli cena - 13 zł. Uważam, że jak na lakier to dość dużo, zazwyczaj szukam w przedziale 5-9 zł. W tym przypadku jednak cena idzie w parze z jakością - po prostu, Golden Rose po raz kolejny nie zawodzi.
Jeśli ktoś nie przepada za pastelowymi odcieniami, w tej kolekcji jest mnóstwo innych propozycji. Są lakiery z prawie matowym wykończeniem lub z większą ilością drobinek. Kolory wahają się od bardzo zdecydowanych do mocno rozbielonych - każdy znajdzie coś dla siebie.
A Wy przekonałyście się do piaskowych lakierów? Macie jakieś godne polecenia?
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)