sobota, 13 czerwca 2015

Domowe płatki oczyszczające na nos i brodę

Zaginęłam w akcji na jakiś czas... Sporo się działo (ale o tym może w którymś kolejnym poście) i nie miałam kompletnie głowy do pisania, ale już jestem i dziś przychodzę z nowym pomysłem na płatki oczyszczające DIY :)

Któregoś pięknego dnia trafiłam na YouTube na filmik o płatkach oczyszczających nos z zaskórników. Płatki przyciągnęły moją uwagę, bo miały niestandardowy kolor- czarny. Wszystko za sprawą węgla aktywowanego, czyli takiego jaki polecany jest przy np. różnych zatruciach pokarmowych. Węgiel ma właściwości wiążące różne paskudztwa jakie znajdują się w naszym organizmie i wygląda na to, że ktoś wpadł na całkiem niezły pomysł, żeby stosować go też na skórę i w ten sposób wykorzystać jego właściwości absorbujące. Już w trakcie oglądania w.w. filmiku zaświtał mi w głowie plan wypróbowania węgla na mojej buzi, a konkretnie w tych strefach, gdzie skóra najszybciej się zanieczyszcza, gdzie mam najwięcej zaskórników, czyli na nosie i brodzie.


tak, to jestem ja ;) 

Pierwsze moje podejście do eksperymentu z węglem okazało się być kompletną klapą... Rozgniotłam trzy tabletki węgla aktywowanego i rozpuściłam je w bardzo niewielkiej ilości przegotowanej wody (może ok. łyżki stołowej), chodziło mi o uzyskanie konsystencji dość gęstej śmietany. Tak przygotowaną papkę nałożyłam na zaskórnikowe obszary mojej twarzy i zostawiłam ją w spokoju na jakieś 20 minut. Po upływie tego czasu, pełna nadziei, pognałam do łazienki zmyć czarną skorupkę, która powstała na mojej buzi... Niestety węgiel powłaził mi w pory skóry i w niektórych miejscach wyglądało to jeszcze gorzej niż przedtem, buzia usiana była widocznymi, czarnymi kropkami, których nie mogłam się tak łatwo pozbyć, na dodatek przez próby domycia pozostałości węglowej maseczki, mocno podrażniłam moją skórę...

Ponieważ nie widziałam efektu na jaki liczyłam, miałam zakończyć moją przygodę z tym czarnym szyderstwem, ale przemyślałam sprawę i ulepszyłam moją miksturę :) dzięki temu, efekty stały się widoczne, zadowalające, takie jakich oczekiwałam. Tym razem czubatą łyżeczkę żelatyny spożywczej rozpuściłam w łyżce stołowej gorącej wody, kiedy grudki zniknęły, dodałam pokruszone dwie tabletki węgla i taką jeszcze ciepłą (ale nie gorącą) papkę nałożyłam na problemowe miejsca. Poczekałam aż maseczka całkowicie zastygnie i delikatnie ją ściągnęłam. Taka mikstura myślę, że ma działanie bardzo podobne do plastrów, które mnie zainspirowały. Ponieważ maseczkę nakładałam jeszcze ciepłą, pory się bardziej otworzyły i wydaje mi się, że skóra była naprawdę całkiem nieźle oczyszczona, z resztą widać to było na wewnętrznej stronie oderwanych "plasterków", jak dużą ilość zaskórników udało im się wyciągnąć. 

Na pewno jeszcze nie raz do tej metody wrócę, bo efekty są dla mnie bardzo zadowalające.

Macie jakieś swoje sprawdzone metody na zaskórniki? 
Buziaki,
M.


Etykiety

mama pielęgnacja recenzje Macierzyństwo dziecko ciąża kobieta kosmetyki tata zdrowie inspiracje recenzja DIY rozwój styl życia czas dla siebie karmienie piersią życie domowe spa maseczka porady połóg rozwój osobisty wychowanie wyprawka biały jeleń evree garnier himalaya herbals jak dbać o siebie krem do rąk krem nawilżający kultura osobista lakier lovely make up makijaż masło do ciała maybelline motywacja opieka nad noworodkiem pielęgnacja dziecka poród porównanie powołanie pozytywne myślenie produktywność projekt denko przeziębienie rodzina szczęście szkoła rodzenia wdzięczność ziaja 123 perfect aa alantan dermoline alles mama anew avon bell biustonosze do karmienia borelioza bourjois cera mieszana cera wrażliwa cukinia czystek detoks drewniane klocki eos essence frida golden rose handmade hipp huśtawka imbir indyk inglot isana jak być szczęśliwym jak dbać o siebie w ciąży jak zrobić karuzelę jasnota biała joanna joanna reflex blond johnson's baby kallos karuzela dla dziecka karuzela nad łóżeczko katar katarek kobo korektor krem bb krem cc krem do twarzy książeczki lady speed stick lumpeks lupoline magic rose medycyna alternatywna medycyna naturalna metoda Karp'a mitex miłość nailart niedrożny kanalik łzowy nivea noworodek nowy rok nudności oczyszczanie okładka olej z nasion malin opaska diy opaska do włosów organic shop pachnąca wanna paznokcie peeling pharmaceris piaskowy lakier pierwszy trymestr podkład pomysły poranne mdłości postanowienia prezent DIY prezent dla dziecka prezenty przepis pudelek puzzle randka małżeńska ricotta roczek role rodziców rozjaśniacz rozjaśnianie włosów rozstępy roztwór hipertoniczny wody morskiej rozświetlacz rękodzieło second hand sephora snow dust sposób na więcej energii sylveco szmateks sól fizjologiczna the body shop tipi diy tonik torba do porodu urodziny wibo wkładki laktacyjne wkłądki laktacyjne węgiel yves rocher zadbaj o siebie zakupy zapchany kanalik łzowy zeszyt zioła ziołolecznictwo śnieżny pył żelatyna