Najwyższy czas, żebym w końcu coś napisała. Postanowiłam się bardziej postarać i tym razem naskrobać posta z kategorii DIY, a że akurat cały wczorajszy dzień poświęciłam na przygotowanie jednej takiej rzeczy, to się pięknie składa.
Mamy już za sobą skończone 39 tygodni, a Mała siedzi tam gdzie siedziała i ani myśli słuchać matki, że po tej stronie brzucha będzie jej zdecydowanie wygodniej. Lekce sobie waży delikatne sugestie o przeprowadzce i czeka.. Zostało jej 6 dni do namysłu, bo jeżeli przez ten czas się nie zdecyduje, to i tak musimy jechać do szpitala. (W międzyczasie, kiedy mnie tu nie było, miałyśmy epizod szpitalny na Patologii ciąży, swoją drogą paskudna nazwa oddziału. Podejrzewali u mnie zakrzepicę żył kończyn dolnych- nie będę się rozwodzić nad tym na czym taka przypadłość polega, wspomnę tylko, że perspektywa wędrującego zakrzepu nie należała do specjalnie ciekawych, niemniej jednak skończyło się na zastrzykach i duuużej ilości leżenia. Teraz jest już zdecydowanie lepiej, ale w dniu terminu porodu muszę się stawić w szpitalu i zobaczymy, co ze mną zrobią.- To tyle tytułem wstępu i usprawiedliwienia.)
Na początku ciąży miałam wiele pomysłów co zrobię własnoręcznie dla naszego dziecka, z czasem jednak, z różnych względów plany te upadały, aż nastała końcówka ciąży i postanowiłam wykorzystać te ostatnie dni "w pakiecie", żeby zrobić choć jedną rzecz dla Małej- skoro ona daje mi jeszcze na to czas. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i poczyniłam karuzelę nad łóżeczko, z której jestem nad podziw zadowolona (to moje pierwsze zderzenie z filcem, wiec proszę o wyrozumiałość).
Poszperałam w internecie, znalazłam parę inspiracji i tak oto powstała ona, jedyna w swoim rodzaju karuzela.
Ale od początku;)
Co było potrzebne do jej wykonania?
Ale od początku;)
Co było potrzebne do jej wykonania?
- filc
- drucik 1,5 mm ok.2-2,5 m
- mulina
- koraliki/kryształki
- kulki filcowe
- sznurek bawełniany
- sznurek lniany
- igła i nici
- "marker" do pisania m.in. po szkle (nie toksyczny!)
- Narysowałam szablon słonika na papierze, wycięłam go i odrysowałam kontury na filcu (do zrobienia 5 słoni wystarczył mi jeden arkusz filcu o rozmiarze A4)
- Powycinałam wszystkie odrysowane elementy: tułów słonia, uszy i ogonek, a także kapę okrywającą plecy zwierzaka
- Czarną nitką wyszyłam oko i rzęsy
- Muliną przyszyłam uszy
- Tą samą muliną pozszywałam pozostałe elementy i tym sposobem powstał każdy z pięciu małych słoni
- Czas na stelaż karuzeli (zapomniałam o zrobieniu zdjęć z tego etapu pracy). Potrzebowałam pięć drutów o długości ok. 50 cm. Każdy z nich pozawijałam na końcach. Następnie pomalowałam je miętowym pisakiem ("markerem")
- Wyschnięte druciki związałam ze sobą lnianym sznurkiem, tak, aby pod spodem (na środku instalacji) móc zawiesić kolejny element mojej karuzeli- zrobiony ze szklanych koralików i kulek filcowych
- Biały, lniany sznurek ukryłam pod miętową muliną
- Ostatnią ozdobą są serduszka z kryształków Swarovskiego, przyczepione przezroczystą żyłką do stelażu karuzeli
- A oto efekt końcowy:
Takie własnoręcznie wykonane, niepowtarzalne rzeczy są, moim zdaniem, fajną pamiątką. Sama trzymam buciki z mojego Chrztu, które zrobił dla mnie mój Tata... :) kto wie, może i ta karuzela przetrwa próbę czasu?A Wy, robiliście jakieś DIY dla Maluchów? Zapraszam do przechwałek ;)!
źródło: pinterest.com Tykająca bomba zegarowa- Majka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)