Refleksyjny dzień mnie dopadł.
Pamiętam jak jeszcze przed ślubem myślałam sobie, że dobrze by było, żebym zaszła w ciążę najwcześniej po roku, żebyśmy meli czas dla siebie (nie mieszkaliśmy razem przed ślubem), żeby móc się sobą nacieszyć, a nie od razu wpaść w pieluchy. Jakoś tak się złożyło, że trafiliśmy w tamtym czasie na nauki przedmałżeńskie. Już sobie wyobrażam te westchnienia współczucia, ale prawdę mówiąc nauki, na które chodziliśmy, były bardzo sensowne. Część spotkań prowadził ksiądz, a część małżeństwo. Pamiętam, że dużo mi te nauki dały i miałam świadomość, że dobrze, że na nie chodziliśmy. Podczas jednego z takich spotkań rozmawialiśmy o dzieciach. Ksiądz powiedział wtedy coś, co bardzo mocno wryło się w moją pamięć: "Może myślisz sobie, że chcesz być mamą, ale nie od razu po ślubie, może za cztery lata? A skąd wiesz, że za te cztery lata będziesz mogła zajść w ciążę?" Niemal słyszę, Drogi Czytelniku, jak odpowiadasz: "Co on tam wie o życiu?! Niech się nie wymądrza!" ale ja myślę, że ten ksiądz miał rację i chociaż nie ma rodziny, to przecież wielu ludzi spowiada, więc choćby stąd ma ogromną wiedzę o małżeństwie czy rodzinie. Mając w głowie mój misterny plan na temat tego kiedy zajdę w ciążę, poczułam się trochę jakbym dostała prztyczka w nos. Faktycznie, różnie może się życie potoczyć. Może teraz jestem zdrowa i wszystko jest w porządku, ale za jakiś czas wydarzy się coś, co tę sytuację zmieni? Nie wszystko w życiu da się przewidzieć. A może właśnie teraz jest moja jedyna i niepowtarzalna szansa na bycie mamą i kolejnej nie będzie?
Tak wracamy do pytania, które zadałam na początku formułując temat dzisiejszych moich rozmyślań: "Kiedy jest odpowiedni czas na dziecko?" No właśnie, kiedy?
Na poczekaniu każdy z nas jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie: może za rok/2/4 lata, jak się dorobimy, będziemy mieli własny kąt, sytuacja finansowa się ustabilizuje, jak już się sobą trochę nacieszymy, czy jak odchowamy starsze dziecko, a co jeżeli taki idealny moment nie istnieje? Albo jeżeli go przegapimy? Człowiek zawsze chce więcej i więcej, ale czy to wszystko czego chcemy jest nam na prawdę potrzebne? Czy rzeczywiście takie zabezpieczenie finansowe, lokalowe czy jakiekolwiek inne da nam szczęście? Żeby później nie okazało się, że nie mamy tego wszystkiego z kim dzielić...
Mam świadomość, że różne są sytuacje życiowe i absolutnie nie chcę nikogo na siłę przekonywać, po prostu wydaje mi się, że dobrze jest się nad tym tematem zastanowić. Na co właściwie czekamy? Czego się tak na prawdę boimy skoro odkładamy tę decyzję?
Dobrze, jest pomyśleć o tym wszystkim. Dobrze, żebym i ja się nad tym zastanowiła.
źródło: pinterest.com |
Do następnego,
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)