Rozstępy, to pasma powstające na skórze, mają wrzecionowaty kształt i w zależności od tego jak dawno powstały, mogą mieć kolor czerwony, czasem siny (jeżeli mamy je od niedawna) lub nieco jaśniejsze od koloru naszej skóry, biały (jeżeli zdążyły się już na niej na dobre zadomowić). Powstają w wyniku działania hormonów, szybkiego wzrostu lub tycia, zaburzeń w funkcjonowaniu tkanki łącznej, często także warunkują je czynniki genetyczne i u kobiet o mało elastycznej skórze, mogą powstać także w ciąży. Skóra pod wpływem rozciągania zaczyna się "rozchodzić", a włókna kolagenowe, które są jej "rusztowaniem" pękają i w efekcie powstają zmiany przypominające blizny.
U mnie rozstępy pojawiły się długo przed ciążą, pierwsze, na kolanach i w okolicach bioder, jakoś w czasach gimnazjum i od tamtej pory nie pojawiały się nowe, aż do teraz. Wiele osób w mojej rodzinie ma rozstępy, zarówno od strony Mamy jak i Taty, więc prawdopodobnie mam dość duże skłonności do tej przypadłości.
Nie zaczyna się zdania od gdy, więc gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wiedziałam, że w kwestii rozstępów lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Nie należę do osób, które lubią przepłacać i wydają duże pieniądze na kosmetyki pielęgnacyjne (często bardzo dobrą alternatywą są naturalne oleje itp.), więc zanim pognałam do sklepu po jakieś specyfiki dla przyszłej mamy, poszperałam na wizażu i w jakiś sposób (nie pamiętam w jaki dokładnie, bo było to przeszło pół roku temu) trafiłam na bloga Sroki, której z marszu zaufałam. Jest Mamą, z wykształcenia chemikiem- potrafi rozłożyć składy kosmetyków na czynniki pierwsze i wyjaśnić co każdy z nich robi, czy szkodzi i czy w ogóle jest potrzebny. Jedna z jej analiz poświęcona jest kosmetykom, które mają za zadanie przeciwdziałać rozstępom klik i po przestudiowaniu jej listy, wybrałam Babydream fur Mama- skład ładny, opinie na wizażu pozytywne i cena jak najbardziej przystępna. Używałam go przez jakiś czas, jakiś to znaczy dopóki miałam katar (kupując go miałam potężnie zatkany nos). Nigdy wcześniej nie zwracałam specjalnej uwagi na kosmetyki tej firmy, ale kojarzyłam ich zapach, taki typowo mamusiowo-bobasowy, nie przewidziałam jednak, że jak katar mi minie, to nie będę w stanie znieść tego zapachu i tak jest do dziś. Nie mogę powiedzieć, co jest z nim nie tak, niby obiektywnie rzecz biorąc jest przyjemny, ale mój nos trochę mi płata figle w ciąży i nie każdy zapach, który podobał mi się przed, podoba mi się i teraz. Konieczne były więc dalsze poszukiwania, bo to co konieczne (moim zdaniem) aby przeciwdziałać powstawaniu rozstępów to wcześnie zacząć, działać systematycznie, nawilżać, masować/złuszczać i jeszcze raz nawilżać. Wiedziałam już, że wszelkie typowo ciążowe kosmetyki nie przypadną mi do gustu ze względu na zapach, więc wolałam nie zbliżać się nawet do ich półek w sklepie i pod żadnym pozorem nie próbować sprawdzać, czy mam rację. Szukałam więc wśród "normalnych" kosmetyków i tu przydatny był dla mnie inny post klik, w którym wymienione są wszystkie składniki w ciąży nie wskazane, a wręcz szkodliwe. Przepisałam sobie wszystkie te szkodliwe paskudztwa, żeby mieć je zawsze przy sobie i ruszyłam na poszukiwania. Ku mojemu zaskoczeniu nie trwały one długo, co więcej okazało się, że moim sprzymierzeńcem w profilaktyce będzie dobrze mi znany olejek Alterry Limetka + oliwa z oliwek. Tu opinie na wizażu klik. Skład- cud, miód i orzeszki, żadnych szkodliwości, cena (przy jego wydajności) do zniesienia i w dodatku na nowych kartonikach pojawiła się informacja, że jest bezpieczny dla kobiet w ciąży.
Zaczął się 32. tydzień i na brzuchu, który nie ukrywajmy rozrasta się w sposób najbardziej zauważalny, rozstępów ani widu, ani słychu. Moje przeciwrozstępowe działania ograniczają się do peelingowania "zagrożonych" obszarów (peelingiem lub ostrzejszą stroną gąbki) i smarowania właśnie tą oliwką. Myślę, że faktycznie taka metoda u mnie działa, bo nie każdemu obszarowi poświęcałam tyle uwagi co brzuchalowi. W efekcie z moich trzech problematycznych obszarów, jedynie brzuch jest nadal gładki, pozostałe zaniedbane dwa mają niestety czerwone pręgi. Skąd zaniedbanie? Bo myślałam, że skoro mam mało elastyczną skórę i widoczną skłonność do rozstępów, to smarowanie nic nie da, a brzucho smarowałam, bo i tak lubię się po nim głaskać ;) no i swoją drogą jak go nie posmarowałam, to swędział jak szalony! Teraz, jak mam już dowody na zasadność moich działań, pozostaje mi kontynuować i spróbować nie doprowadzać do powstawania nowych rozstępów.
Kończę, bo Dziecię kopie mnie już intensywnie w żebra i daje znać, że się nudzi. ;)
Z rozstępami czy bez:
![]() |
źródło: pinterest.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)