Poprzednio Majka czuła potrzebę wygadania się, teraz kolej na mnie :)
Czy Tobie też zdarzają się takie cudowne dni, kiedy wstajesz wcześnie rano i udaje Ci się szybko ogarnąć (niech ludzie mówią, co chcą, i tak wierzę, że schludny strój i uczesane włosy to dla kobiety +50 do samooceny i operatywności)? Później wspaniale radzisz sobie ze wszystkimi obowiązkami, jakie sobie na dany dzień założyłaś. Ba, nawet udaje Ci się zrobić coś ponad program. I, kiedy idziesz spać, jesteś zmęczona, ale bardzo zadowolona z siebie.
Belgia, Oostende |
Uwielbiam takie dni. Miałam ich mnóstwo, kiedy koordynowałam w moim mieście grupę wolontariuszy w świetnym projekcie, jednocześnie intensywnie zajmowałam się studiami (szczególnie wkuwaniem do interny), starałam się dbać o relacje z chłopakiem i przyjaciółmi, wspierać rodziców w prowadzeniu domu. Mój grafik był zapchany, a telefon zawalony wiadomościami. Czułam się jak uskrzydlona, mimo, że spałam po kilka godzin na dobę.
Też tak masz, czy jestem jakaś dziwna?
W grudniu zeszłego roku wolontariat się skończył. W styczniu egzamin z interny został odfajkowany. Mój telefon przestał dzwonić o dwudziestej trzeciej. Wspaniale, pomyślałam, w końcu znajdę czas dla siebie. Odpuściłam z planowaniem sobie każdego dnia i z wyznaczaniem małych celów, które dawały mi mnóstwo radości. Odetchnęłam. Znalazłam fajną pracę na pół etatu i uznałam, że tyle zajęć mi wystarczy
Skutek tego odetchnięcia jest taki, że nagle stało się dla mnie problemem, żeby wstać na zajęcia na 8. To pierwszy zły znak, który zauważyłam. W weekendy stopniowo sypiałam coraz dłużej - obecnie wstaję o 9-10, bo przecież muszę odespać. Chyba nie trzeba dodawać, że o tej 10 i tak jestem zmęczona.
Kolejny zły znak: zaczęłam zaglądać na pudelka. Tak, trzeba to sobie powiedzieć wprost. Zaczęłam przeglądać te hejty i wierutne bzdury, które tworzą jacyś grafomani. Oglądać zdjęcia, opatrzone zawrotnymi tekstami typu: DODA CHWALI SIĘ BIUSTEM. ŁADNA? PIĘKNA? SEKSOWNA? PRZYTYŁA?!?! a może MA ANOREKSJĘ ?!
Jezu.
Niebezpieczeństwo wszelkich pudelków, lansików i kozaczków polega na tym, że jad sączy się do naszych umysłów niemal niedostrzegalnie. Możesz być życzliwą, fantastyczną osobą, która chce sobie poczytać coś lekkiego przed snem, dla odstresowania. Ja też tak to traktowałam przez pewien czas... aż zauważyłam, że krytykanctwo pudelka stało się moimi myślami. Za bardzo przeceniłam siebie i moją umiejętność dystansowania się. Czytanie o długich nogach Rozenek na ściance, czy biustach innych aktorek na czerwonym dywanie sprawiło, że sama zaczęłam w myślach krytykować ludzi i ich wygląd. Więcej, dostrzegać przede wszystkim ich wygląd.
Kolejna poważna sprawa, pudelki uczą dorabiania gęby innym. Nie jest już ważne, że ktoś wsparł fundację dla pacjentów onkologicznych. Zajrzyjmy głębiej, dlaczego to zrobił? Pudel nigdy nie dojdzie do wniosku, że ktoś zrobił coś z dobroci serca - nie, na pewno pod publiczkę. Żeby wypromować film/ książkę/ żeby o nim mówili/ whatever. Niby śmieszne, ale w gruncie rzeczy czego nas to uczy? Podejrzliwości i doszukiwania się zła w innych.
Mam wrażenie, że te artykuły są pisane w tak wstrętny sposób z zawiści. Oczami wyobraźni widzę jakiegoś typa z klasycznym bólem dupy, który, pisząc artykuł, zaciera rączki z uciechy. Temu facetowi się w życiu udało, zaraz mu dowalę, że znajoma powiedziała, że ma małego, hehe.
NIKT nie ma prawa do oczerniania i osądzania innego człowieka. tymczasem, przeglądając takie treści, dajemy sobie to prawo. To tak, jakby pójść na kawę z wyjątkowo wredną sąsiadką i z uśmiechem wysłuchiwać jej plotek i pretensji do świata.
To nie odstresowuje, to zwyczajnie uwstecznia. W końcu uczymy się przez modelowanie. I odbywa się to gdzieś poza naszą świadomością,
Dlatego, kurczę, muszę to przerwać tu i teraz i Ciebie zachęcam do tego samego. Pudelek jest tylko niewdzięcznym przykładem. Warto szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie: widzisz, że coś Cię uwstecznia? Może głupi portal, może obgadywanie ludzi z jedną koleżanką, a może kanał na yt, który nie wnosi w Twoje życie NIC?
Postaw sobie wyzwanie i przerwij to. Nie od przyszłego poniedziałku ani nawet od jutra, tylko teraz. Zamiast tego obejrzyj fantastyczny film, za który zabierasz się od tygodni. Przeczytaj ciekawy artykuł/książkę. Zacznij ćwiczyć, dzisiaj, a nie jutro rano. Nie wiesz, ile takich "jutr" jest Ci jeszcze przeznaczone. Zrób coś, co lubisz, i co jest dla Ciebie dobre. Poszerz horyzonty! Jesteś zbyt cennym człowiekiem, żeby tracić czas na coś, co Cię nie rozwija.
Belgia, Brugge |
Powiedziałam, no to idę czytać książkę.
Julka
Genialnie to ujęłaś. Podpisuję się pod tym obiema rękoma. Ja zdecydowanie lepiej się czuję, jak się z rana "wyszykuję". Teraz Tosia wyznacza nam grafik, ale za jakiś czas wszystko się unormuje i mam nadzieję, że będę genialnie zarządzała swoim czasem.
OdpowiedzUsuń