Dziś trochę nietypowo jak na mnie, bo potrzebuję takiego wygadania się, przelania swoich myśli na "papier", takiej powiedzmy autoterapii. Od paru dni najdrobniejsze rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi. Wyżywam się wtedy na Bogu ducha winnych szafkach kuchennych trzaskając zamaszyście ich drzwiczkami... Kilka rzeczy się nałożyło, bo z jednej strony skok rozwojowy u Heli, która coraz więcej gada, jest niesamowicie ciekawa świata, a moja uwaga musi być cały dzień i część nocy na najwyższym poziomie, jestem niedospana, czasem już od rana zmęczona, poza tym zbliżają się moje ulubione dni w miesiącu, które w ostatnim czasie zapowiadane są przez kilkudniowe wkuropatwienie*, na dodatek szykują się zdarzenia w pracy mojego Męża, których perspektywa jest dla mnie mocno stresująca. Słowo daję, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki czas i mam już tego dość, a najbardziej pewnie takiego mojego stanu mają po dziurki w nosie moi najbliżsi.
Dziś rano obudziłam się z wnerwem wymalowanym na mojej zapuchniętej twarzy. Jeszcze przy śniadaniu trochę go w sobie popielęgnowałam, a później ganiając uciekającą pociechę, która ani myślała pozwolić na przebranie się z piżamy (żeby nie było, wcale mnie to nie bawiło) nagle dotarła do mnie myśl jak mało jest we mnie wdzięczności za to co mam. Jak łatwo zapominam o tym, że tak na prawdę nic z tego co dostałam mi się nie należy. Bo niby w czym jestem lepsza od innych? Mam kochającego Męża, cudowne, zdrowe Dziecko, mam gdzie mieszkać, za co żyć, czy czymś sobie na to zasłużyłam? Przecież moje życie mogło wyglądać zupełnie inaczej. Tak łatwo jest mi przejść nad wszystkimi cudami, jakie wydarzyły się w życiu, do porządku dziennego, a z drugiej strony roztrząsać i zamartwiać się rzeczami, które tak na prawdę mogą się nigdy nie wydarzyć. Moje życie jest tu i teraz, szkoda czasu żeby go marnować, bo nie wiadomo ile jest mi go dane.
źródło: pinterest.com |
Wdzięczność, to jest to nad czym warto popracować. Szukać w swoim życiu dobra, a nie skupiać się na jego negatywnych aspektach.
Wdzięczność to jest to nad czym ja muszę popracować, żeby móc dostrzegać dobro i piękno w drobiazgach, w codzienności.
Jak to dobrze, że czasem włącza mi się tryb rozmyślacza.
M.
wkuropatwienie*- innymi słowy mocniejsza forma od słowa wkurzenie, która mimo wszystko nie jest jeszcze wulgaryzmem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)