W okolicy 24. tygodnia ciąży dotarło do mnie, ze najwyższy czas zapisać się na zajęcia w szkole rodzenia. Nie wszyscy uważają taką formę spędzania czasu za pożyteczną, ale ja nie należę do tej grupy i póki co utwierdzam się w przekonaniu, że takie zajęcia to bardzo dobry wybór. Dlaczego? Bo mam nadzieję, że dzięki nim nabiorę pewności siebie, pewności, że sobie poradzę i w czasie porodu i kiedy Maleństwo będzie już z nami. Wiadomo, że poród jest sytuacją, w której nie wszystko da się przewidzieć, ale przez to, że omawiamy różne sytuacje, może część z nich nie będzie dla nas zaskoczeniem? Może ktoś uważa, że to strata czasu, bo kobiety rodziły od zarania dziejów, radziły sobie mimo, że nie było kiedyś szkół rodzenia, ale ja lubię wiedzieć co mnie może czekać i jak mogę reagować w konkretnych sytuacjach.
Jakiś czas temu jedna z moich koleżanek urodziła synka- cały poród był dla niej wielką niewiadomą, bo z tego co zdążyłam się zorientować niewiele czytała na ten temat, że o szkole rodzenia nie wspomnę. Tutaj, niestety, tata dziecka nie chciał uczestniczyć w zajęciach- to wystarczyło, żeby i ona nie poszła. Dziś poród wspomina bardzo źle. Nie miała pojęcia co będzie się działo z jej ciałem, nie wiedziała jak pielęgnować dzieciątko. Ja mam to szczęście, że mój Mąż zdecydował się chodzić na zajęcia i możemy się razem przygotować na to, co nieuchronnie się zbliża. Wczoraj byliśmy na zajęciach po raz pierwszy.
Szukając odpowiedniej szkoły, przede wszystkim brałam pod uwagę taką, która jest prowadzona przy szpitalu, w którym mam nadzieję będziemy rodzić. Jednak kiedy tam zadzwoniłam okazało się, że nie ma już wolnych miejsc. Wybraliśmy więc szkołę, która jest prowadzona przez jedną z położnych z tego szpitala, znajduje się w pobliżu naszego miejsca zamieszkania i w dodatku jest akredytowana przez miasto (500 zł w kieszeni!) :D Pierwsze zajęcia trwały 3 godziny i miały formę warsztatów, która bardzo mi odpowiada. Na początku, każdy powiedział coś o sobie, o Maluszku, którego oczekuje. Później rozmawialiśmy o stanach emocjonalnych, które towarzyszą ciąży i jak sobie z nimi radzić, o nawiązywaniu kontaktu z dzieckiem jeszcze u mamy pod sercem i o tym jak może on pomóc tuż po narodzinach. Wypróbowaliśmy różne metody oddychania, które mogą się przydać w trakcie porodu (m.in. piesek, paluszki, ciuchcia- nie mam jak ich zademonstrować, a opisywać byłoby za długo) oraz parę ćwiczeń na rozciąganie i na kręgosłup.
Cieszę się, że mogłam tam być, że był ze mną mój Mąż. Za tydzień kolejne zajęcia- już nie mogę się ich doczekać, bo tematem głównym będzie sam poród.
źródło: pinterest.com |
Majka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Wasze komentarze :)